piątek, 21 sierpnia 2015

Wspomnienie czternaste

Słyszę znienawidzony przez mnie dźwięk budzika. I choć minął miesiąc, ja nadal nie mogę się do niego przyzwyczaić. Za każdym razem mam ochotę go rozwalić, aby nigdy więcej tak nie pikał. Kiedyś mi przypominał o szkole, a teraz o pracy.
Wstaję po pięciu minutach, nakładając szlafrok i kieruję się do łazienki. Staję naprzeciw lustra i lustruję wzrokiem swoje odbicie. Zmierzwione przez sen włosy, zaspane oczy i usta wykrzywione w lekkim uśmiechu. Przypominam sobie szczegóły wczorajszej nocy i od razu robię się weselsza.
Przemywam twarz wodą, aby się obudzić i kieruję się do kuchni. Otulam się szczelniej na widok blondyna w samych bokserkach. Stoi tyłem do mnie, przez co mogę podziwiać jego umięśnione plecy. Podchodzę do niego i obejmuję go w pasie, wtulając się w niego.
- Jak się spało? - odwraca się do mnie i kładzie mi ręce na biodrach.
Kładę swoje dłonie na jego torsie i sunę po nim palcami, robiąc różne wzory.
- Krótko. - odpowiadam, uśmiechając się lekko. - A tobie?
- Też. - rzuca i całuje mnie przelotnie.
Staram się jak najwięcej z tego pocałunku wyciągnąć, ale przerywa go, odwracając się z powrotem tyłem.
- Cholera. - klnie, a ja czuję smród. - Znowu spaliłem te jajka!
Śmieję się cicho, podchodząc do niego i zajmując jego miejsce.
- Zostaw to mi. - polecam mu, a on posłusznie siada i przygląda mi się. Zeskrobuję spaloną jajecznicę i robię następną. Cały czas czuję sobie jego wzrok na sobie.
- Nie uważasz, że za gorąco jest na szlafrok? - pyta ironicznie.
- Wybacz, nie miałam nic innego pod ręką, a goła nie chciałam paradować przed tobą. - odpowiadam, nie odwracając się, choć czuję, że jest tuż przy mnie. - Nie zamierzam spalić drugiej jajecznicy. - informuję go, gdy oplata mnie rękoma i składa pocałunki na mojej szyi.
- Przecież już kończysz. - zauważa.
- Nie, jeśli mnie rozpraszasz.
- To czekam. - odpuszcza, lekko się ode mnie odsuwając. Umożliwia mi dokończenie smażenia i nałożenia na talerze jedzenia. Nieśpiesznie nakładam jajka na talerz wiedząc, jak bardzo go tym zirytuję. Uśmiecham się złośliwie pod nosem tak, aby tego nie zobaczył.
Wyczuwa jednak, że to robię, bo nie zdążam umyć talerza, gdy wpija się w moje usta. Łapie mnie w pasie, a ja prawie uderzam głową o szafki od jego nacisku, ale nie przeszkadza mi to. Wieszam mu się na szyi, odwzajemniając pocałunek. Unosi mnie i usadawia na blacie, co pozwala mi opleść go nogami. Czuję, że coraz bardziej napiera na moje usta. Wiem, że oboje musimy iść na trening. Jednak komu zaszkodzi chwila słabości?
Szkodzi nam, co rozumiem dopiero wtedy, gdy lądujemy razem na łóżku. Nie przestajemy się całować, a mój szlafrok zostaje rzucony na ziemię, tak jak jego spodenki. Znowu jest ten sam scenariusz co w nocy. I wiem, że jeśli tego nie przerwiemy, spóźniony się oboje. I na nic będą nasze wymówki o korkach. Każdy będzie wiedział, że nie przez to jesteśmy spóźnieni. Szczególnie jak przyjdziemy razem.
- Spóźnimy się. - szepcze, a blondyn całuje mnie, aby mnie rozproszyć. Jestem jednak nieugięta. - Znowu.
- No i? - odpowiada zniecierpliwiony, odrywając się ode mnie. Gdy nie widzi mojej odpowiedzi, swoje usta przenosi na moją szyję. 
- Erik. - jęczę do niego, przymykając z rozkoszy oczy. Jak bardzo chciałabym zostać i znowu poczuć to, ale nie mogę. - Musimy się zbierać. - całą resztą mojej silnej woli odpycha go od siebie.
- No niech będzie. - uśmiecha się i ostatni raz mnie całuje w usta. Podnosi się z łóżka, pomagając mi wstać. Ląduję w jego ramionach całkiem naga. - To jeszcze nie koniec. - oznajmia przejeżdżając kciukiem po moich ustach. Kiwam twierdząco głową, a wtedy mnie puszcza i idziemy zjeść naszą zimną jajecznicę, trzymając się za ręce.

Na hali, jak i w drodze na nią czuję się dziwnie. Mam taką pustkę w środku, którą mam, kiedy nie jem nic od kilku godzin, a przecież jadłam niedawno. Wyglądam przez okno i widzę biegających piłkarzy, w tym Durma, ale nawet on nie sprawia, że to dziwne uczucie znika. 
- Schiller, skup się! - słyszę głos trenera i wracam do rzeczywistości. Biorę do ręki piłkę i dołączam do koleżanek, które już są dalej niż ja.
Nawet skupienie się na treningu nie zabija tej pustki. Picie wody też niczego nie zmienia. Muszę z nią ćwiczyć i przypominać sobie o niej za każdym razem, gdy się ruszam. Co jest nie tak?
Mam u boku Erika, mieszkam w Dortmundzie, robię to, co kocham. Od paru miesięcy jestem szczęśliwa. Co może być złego w moim szczęściu?
Andi. To imię mnie dopada i nie chce opuścić. Andreas. Mój przyjaciel, który mnie kocha. A ja? Jestem setki kilometrów od niego.
Od tamtego wieczoru, gdy mu oznajmiłam, że to nie jego wybieram, zgasł. Nie jak żar w ognisku, powoli, ale jak płomyk, szybko. Widziałam na jego twarzy milion emocji w ciągu jednej sekundy. Ale były negatywne. Nie wiedziałam, czy mnie nienawidzi, a bałam się o to spytać. Zamiast tego uciekłam jak tchórz. Przez cały wieczór miałam ta scenę w pamięci,  a potem wyrzuciłam ją z mojego umysłu. Czemu to teraz powraca do mnie?
Wiedział, że mogę go zranić. Wiedział, że mogę wybrać tylko jednego. Wiedział, że to tak się może skończyć, a pomimo to nadal czujęsię winna i mam ochotę wrócić do niego, usiąść obok niego, przytulić go i wyszeptać ciche "Wszystko będzie dobrze".
Ale jestem tu, w Dortmundzie, a Ruhpolding juz dawno powinien odejść w zapomnienie. Powinnam skupić się na teraźniejszości, wrócić do składu, wkładać jak najwięcej w drużynę, cieszyć się ze związku z Durmem, żyć chwilą.
A jednak Wellinger siedzi mi w głowie i nie chce wyjść. Przypominam sobie, jak specjalnie mnie irytował lub jak szantażował mnie. Andreas często dostawał ode mnie to, czego chciał. Nie potrafiłam się na niego często wkurzać lub po prostu nie chciałam. Pasowało mi to, że jest blisko i zawsze mogę do niego podejść. Teraz tego nie mam i nie ukrywam, że mi tego brakuje.
Mam oczywiście koleżanki z drużyny, ale wiem, że nie zastąpią mi one blondyna. Nie potrafiły mnie rozbawić jak Andi. Nie potrafiły być takie przekonywujące, gdy czegoś chciały, jak Andi. Nie były Andim.
Mam jedną przyjaciółkę, której nie widziałam od miesięcy jakby była ze mną tylko w sytuacjach kryzysowych. Dowiedziałam się, że była w Borussii Dortmund do zeszłego miesiąca, a potem przeniosła się do Monachium. Nie rozumiałam jej decyzji, jakby ode mnie uciekała. Więc czy nadal jest moja przyjaciółką?
Czuję jak dostaję piłką w głowę i zdezorientowana upadam. Znowu zatonęłam w swoich myślach i nie zauważyłam podania koleżanki. Nie jest dobrze. Andi, potrzebuję ciebie!

Po skończonym treningu i zobaczeniu niezadowolonej miny trenera, jestem wolna. Biorę torbę treningową i uciekam z ośrodka treningowego. Wysyłam smsa do Erika, że muszę coś załatwić i zamawiam taksówkę. Podaję mu adres i ruszamy.
Podróż zajmuje kwadrans, ale według mnie trwa godzinę. Czas niemiłosiernie mi się dłuży. Próbuję go zabić patrzeniem się w chmury, ale to nie pomaga.
Czuję ulgę, gdy staję nogą na trawie parku. Słyszę szelest liści wywołany delikatnymi podmuchami wiatru. Widzę bawiące się dzieci i rozmawiających na ławkach dorosłych. Sama siadam na pobliskiej ławeczce. Przypatrując się temu obrazkowi, czuję spokój. 
Przypominam sobie park w Ruhpolding, do którego zawsze chodziliśmy z Wellim. Było to nasze miejsce. Poznaliśmy się tam i tam spędzaliśmy większość naszego czasu. Choć ten w Dortmundzie za bardzo nie przypominał tamtego, to sam obrazek tej sielanka przypomniał mi o nim.

- Ciemno już się robi. - zauważam, ciągle siedząc w piaskownicy. 
- Bujasz. - odpowiada Andreas, machać ręką na moją uwagę. - Zresztą masz sweterek u mamy.
- Mam, ale jak pójdę stąd to mi zniszczysz zamek jak Lisie. - oznajmiam, krzyżując ręce. 
- Lisie tak, ale nie tobie. - wyznaje, co zaskakuje mnie na moment. - Jej nie lubię. A ciebie tak.
Milczę przez chwilę, wpatrując się w jego błękitne tęczówki. Po chwili się szeroko uśmiecham.
- Ja w sumie też cię lubię.
Odwzajemnia mój uśmiech i łapie mnie za rękę. 
- Chodź. - prosi, a ja nie odmawiam mu. Nawet nie odczuwam zimna. Jedyne, co odczuwam to ciekawość. 
Andi prowadzi mnie na koniec parku, gdzie znajduje się górka, na którą wchodzimy. Widok stąd jest świetny, więc przez chwilę podziwiam widoki, a potem odwracam się do chłopaka. Nie zauważam go na początku, bo leży na ziemi. Patrzę na niego z politowaniem.
- Co ty robisz?! - pytam poirytowana. Mam na sobie żółtą sukienkę, którą mamusia kupiła mi tydzień temu. 
- Leżę i wpatruję się w niebo. - odpowiada natychmiast. W pierwszej chwili mam ochotę odejść, bo to głupi pomysł, ale ostatecznie zostaję i kładę się obok niego.
- Głupi jesteś. - mówię do niego, a on się uśmiecha. 
Milczymy, patrząc na z każdą minutę ciemniejsze niebo. 
- Jesteśmy teraz przyjaciółmi? - pyta się mnie po dłuższej chwili. Odwracam głowę w jego kierunku i zauważam, że też mnie obserwuje. 
- Chyba tak.
- A zostaniemy przyjaciółmi na zawsze? - zadaje kolejne pytanie tego wieczoru, nie spuszczając mnie z oczu.
- Tak. - odpowiadam szczerze, bo tego chcę. Czuję, że będziemy się bardzo długo przyjaźnić.
- Na paluszka? - przysuwa swoją dłoń do mojej.
Bez zastanowienia łapię jego mały palec swoim.
- Na paluszka. - przyrzekam. 

Przez to wspomnienie czuję się jeszcze gorzej. Zawiodłam go. Rozczarowała małego Andiego, który chciał tylko mojej przyjaźni. A ja ją zniszczyłam. Tak bardzo chciałabym wrócić do czasów beztroskiego dzieciństwa, gdzie wszystko było takie proste.
A teraz wszystko się komplikuje, bo wcale nie wiem, czy to poczucie winy z powodu zerwanej przyjaźni czy że złego wyboru. 

Zaskoczone wyborem Caroline, czy nie? Słusznie wybrała? Czekam na wasze opinie.
Jezu, to jest takie słabe, że nie warto zaglądać. A ja znowu zawaliłam. Miał być rozdział tydzień temu, ale telefon mi się zepsuł, a przez to, że nie potrafię pisać na komputerze dopiero teraz mogę napisać ten rozdział. 
Gdy zobaczyłam te 16 komentarzy to aż mnie zatkało. Dosłownie. Nie zasługiwałam na to, bo dodałam tak późno rozdział. Dziękuję!
A tak na koniec to mam do was małe pytanko do wszystkich. Czy znacie jakieś dość popularne i aktywne grupy na Facebooku związane ze skokami? Jeśli nie komentujcie opowiadania, a znacie to wystarczy tylko komentarz z nazwą lub linkiem grupy.

See ya,
@mrswellinger

12 komentarzy:

  1. Szczerze?troszeczkę jestem zaskoczona jednak zadowolona mimo wszystko (pewnie jakby wybrała Andiego to też bym była ale nevermind 😂)
    Bardzo mi się podoba ten rozdział,jestem pod ogromnym wrażeniem :)
    Szkoda mi Caroline,takie wybory są jednym z najgorszych życiowych wyborów...czego by się nie zrobiło to i tak źle :/
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział <3
    Pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem zaskoczona. Musiała wybrać Erika żeby opowiadanie się za szybko nie skończyło xD Bo mi się wydaje, że Erik zdradził Caroline z jej przyjaciółką a ona o wszystkim się dowiedziała. A teraz niczego nie pamięta, Erick i Andii nie przypominają jej o tym a koleżanka nie potrafi spojrzeć jej w oczy. Natchnęło mnie w pierwszej części tego rozdziału na takie rozkminy ;D
    Zobaczymy co będzie dalej ;)
    XYZa

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj Kochana.
    No szczerze powiedziawszy myślałam,że Caroline wybierze Andreasa.
    Widać,że jest szczęśliwa z Erikiem ale coś tam jeszcze czuje do Andiego .
    Może przyjaźń , a może coś więcej.
    Trudno powiedzieć.
    Jestem ciekawa czy Caroline pojedzie się spotkać z Andreasem.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Już jestem, Kochana! ♥♡♥ ach, zachwyciłaś mnie! Rozdział jest naprawdę wysokich lotów, czyli profesjonalność jak zawsze u Ciebie zachowana. ;* aj... nie zazdrościłam Caro tak trudnego wyboru... ale decyzja zapadła. Hm, zaskoczyłaś mnie tym wyborem. ;) nie stalam po żadnej ze stron, ale Erik jest ciekawą opcją. ♡ wydaje mi się również, że przeszłość nie jest jeszcze całkowicie odkryta przed Caroline. Coś mi tutaj nie gra. Albo jestem zbyt podejrzliwa hehe Twoje opowiadanie właśnie tym się charakteryzuje. Nieprzewidywalnością, gdyż zza każdego zakrętu może wyskoczyć wieść, która obróci sytuację o kolejne 180°. :) kocham to. ♡ jesteś wielka przez to, co tworzysz. Zasługujesz na każde wyróżnienie, każdy komentarz, bo masz prawdziwy talent i to zadzczyt móc go podziwiać! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojj szczerze mówiąc zasmuciłam się kiedy przeczytałam to "Erik"... tak bardzo chciałam żeby wybrała Andreasa :) No ale teraz... czyżby wątpliwości? Może jednak Andi nie jest jeszcze tak całkiem skreślony? Cały czas nie wiemy jak doszło do wypadku, w skutek którego Caro straciła pamięć. Kto wie co tam się mogło zdarzyć? To wszystko może się jeszcze obrócić na niekorzyść Durma i na to liczę :D
    Rozdział świetny <3 Nie mogę się doczekać następnego :)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Heeej! :*
    Czy mnie zaskoczyłaś? Oczywiście, że tak! Od samego początku byłam przekonana, że piszesz o Andreasie. Jestem w niemałym szoku. :o
    Dlaczego tak? Dlaczego Erik? Dlaczego nie Andi?
    Szczerze? Wydaje mi się, że Caro wybrała źle. OK. do Erika czuła coś wyjątkowego, magicznego... Ale jednak to o Andreasie nie może zapomnieć. Co zaważyło? Nie mam pojęcia. Może to, że Andiemu przysięgała przyjaźń na zawsze i kurczowo trzymając się tej obietnicy dokonała innego wyboru? Czy słusznego? Tego dowiemy się w kolejnych wspomnieniach. :)
    Rozdział? Majstersztyk! ❤
    Jestem zniecierpliwiona! Najlepiej jakby kolejny rozdział ukazał się już jutro! :)) Albo jeszcze dziś. :P
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Melduję się :)
    No, kochana... powiem szczerze, że cały rozdział jest dla mnie nie małym zaskoczeniem.
    Jednak Caro wybrała Erika... cóż, cały czas byłam jednak murem za Andim, ale skoro sama tak wybrała. Jej decyzja :)
    Hmm... pytanie tylko, czy to był trafny wybór. Pewnie wyjdzie "w praniu" :) Najciekawsze jednak jest to, że ciągle myślami jest przy Andreasie. Może zostaną jeszcze przyjaciółmi?
    Jestem strasznie ciekawa, co dalej wymyślisz :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Caroline wybrała najlepiej jak mogła i kocham Cię za to :* Uważam, że Erik jest dla niej stworzony i mam nadzieję, że Durmi tego nie schrzani, bo bym mu tyłek prześwięciła normalnie. Szczerze byłam pewna, że wybierze Wellingera, bo Durm ją okłamał no i wgl. Nie powiem, że mi nie szkoda Andreasa, bo jest mi szkoda, ale lepiej niech będą przyjaciółmi, niż żeby po nieudanym związku ich przyjaźń miała się zawalić.
    Buziaki i czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, że jestem dopiero teraz. Dość duży poślizg. Przepraszam jeszcze raz.
    Czytam sobie rozdzial... Wszystko ładnie. A później dochode do momentu, gdy Caroline mówi Erik. Jakie było moje zdziwioenie. Byłam pewna,że wybierze AnAndiego. Ona się pomyliła, co doowyobru skoro nadal myśli o Wellingerze. Ogólnie to lubięErika, ale Caroline jest stworzona tutaj do Andreasa.
    Rozdział świetny. Bardzo mnie zaskoczylas w niej, ale za to wielki plus. Czytam to opowiadanie i uważam go za świetnego. Masz wielki talent. Przepraszam za tak marny komentarz, ale piszę go z tel i mam mało czasu niestety.

    Pozdrawiam
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana ! Z góry przepraszam za spóznienie :)) Rozdział świetny.Ten początek podobał mi się dopóki nie wypowiedziała tego imienia..Czy na pewno dobrze wybrała? Ciągle myśli o Andreasie ,nie ważne czy jak o przyjacielu czy inaczej,ale myśli..i ma wyrzuty sumienia.Nie wydaje mi się,że zostanie z Erikiem.
    Czekam na następny,buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow, super opowiadanie, naprawdę mi się podoba to, jak piszesz :)


    w wolnym czasie zapraszam tutaj - http://colorfull-effy-world.blogspot.com/p/terazniejszosc_7.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam. :)
    Trafiłam na tego bloga przypadkiem wczoraj wieczorem i pochłonęłam wszystkie rozdziały z prędkością światła, pomimo mojej początkowej niechęci.. Niedawno stwierdziłam, iż już nie będę czytać żadnych ff o Wellim, bo już wszystkie mi się mylą i ostatnio wszędzie jest go pełno.. Ale potem zobaczyłam, że Erik też jest jednym z głównych bohaterów i się przełamałam.
    Historia tak mnie wciągnęła, że pół nocy nie przespałam. :) A to bardzo dobrze, uwielbiam takie opowiadania. ❤
    Podoba mi się styl w jakim piszesz, ponieważ wszystko łatwo mogę sobie wyobrazić i przyznam, że gdy czytam to tak się wczuwam, że mam wrażenie jakbym to ja była główną bohaterką. Wielokrotnie się uśmiałam do łez i cóż.. na pewno zostanę do końca :D
    Co do wyboru Caroline.. Tak właśnie coś przypuszczałam, że wybierze Erika, bo byłoby zbyt pięknie, gdyby wybrała Welliśka. Nie może o Andim przestać myśleć, a to dobry.. ba, nawet bardzo dobry znak. Może zrozumie, że relacje, które ich łączyły były bardzo wyjątkowe i mieć takiego przyjaciela jak Andreas, to tak jak trafić szóstkę w Totka. *--* #teamWellinger ❤❤
    Ale jeśli Caroline nie chce Andiego.. To ja z chęcią się nim zajmę i go pocieszę. ^^
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i pozdrawiam gorąco. :))


    PS. Ojejku... Ale się rozpisałam.. To jest chyba pierwsze opowiadanie, które komentuję, więc czuj się wyróżniona hehe :D

    // kath.

    OdpowiedzUsuń