piątek, 7 sierpnia 2015

Wspomnienie trzynaste

Słysząc pukanie do drzwi swojego pokoju, przyciskam poduszkę mocniej do głowy.
- Andreas do ciebie przyszedł. - oznajmia tata. - Trzeci raz musiałem go spławiać. - dodaje, nie widząc żadnej reakcji.
Po chwili czuję, jak ugina się łożko i siada na nim mój ojciec. Doskonale wie, że nie chcę o tym rozmawiać, ale nadal napiera. Milczę, licząc na to, że pójdzie ode mnie i zostawi mnie samą ze swoimi myślami.
- Co się stało, kochanie?
Mogłam się tego spodziewać.
- Nic. - mruczę spod poduszki.
- Gdyby nic się nie stało, to byś teraz była z Andim lub z Eri... - urywa nagle, a ja wiem, że właśnie zrozumiał mój problem. - Nie lubią się, prawda?
Blisko, tato.
- Mhm. - odpowiadam, usiłując dać mu do zrozumienia, że chcę zostać sama. W końcu to zauważa.
- Nadal mam z mamą ich spławiać? - pyta dla pewności. Unoszę głowę w jego kierunku i przytakuję mu. - Uśmiech, proszę, w takim razie. - żąda, a ja się wysilam na lekki uśmiech. - Szczery. - dodaje, dźgając mnie palcem w brzuch, przez co prawdziwie się uśmiecham. Odwzajemnia gest i wychodzi, a ja słyszę żądaną ciszę.
Jednak ona niewiele daje, a sprawia, że wszystkie myśli wokół blondynów stają się głośniejsze. I to jest najgorsze. Choć ciągle o nich myślisz, twój umysł daje jeszcze bardziej o nich znać, a ty nie wiesz nic. Kogo wolisz, z kim chcesz spędzać swój wolny czas, kogo kochasz jak brata, a kogo jak chłopaka. A wcale nie znasz na nie odpowiedzi.
Dlatego siedzę od wczoraj w swoim łóżku, wychodząc tylko na posiłki z pokoju i myślę. Myślę chyba najintensywniej w życiu i powoli mnie to wykańcza. Nawet pisanie matury z niemieckiego nie było tak trudne jak to. I choć to się wydaje prostsze, bo mam trzy opcje wyboru, to wcale tak nie jest.
Gdy wybiorę jednego, drugiego stracę, ale jeśli nikogo nie wybiorę, napięta atmosfera będzie trwała i będę nadużywać ich obecności, aż w końcu nie wytrzymają i odejdą, więc ta opcja odpada. Nie potrafiłabym z nich obu zrezygnować, ale też nie mogę ich ranić.
Wiem jednak, że wybierając jednego, zranię drugiego, ale jednak to jest w jakimś sensie lepsze niż ranienie obu. Ale obie opcje mnie bolą, ściskają za serce i nie pozwalają mi podjąć decyzji. A muszę ją podjąć.
Otwieram okno, aby wywietrzyć nie tylko pokój, ale też moje, kotłujące się w głowie, myśli. Muszę oczyścić z nich umysł i zacząć od nowa moje rozważania.
Wpatruję się w drzewo i przypominam próby wejścia Andiego do mojego pokoju. Pamiętam również jak spadł z niego, ale to wspomnienie jest nieporównywalne z tym radosnym. Zaraz po tym obrazie pojawia się widok nas siedzących pod drzewem w parku tuż przed telefonem Erika. Byłam wtedy szczęśliwa i wiedziałam, że on też.
Przypominam sobie moje odczucia, gdy go pocałowałam. Co mną kierowało? Dlaczego byłam o niego zazdrosna? Wiedziałam przecież, że Andi nie będzie wiecznym singlem, bo napewno niejedna dziewczyna ma przyspieszone bicie serca na jego widok. Dlaczego zareagowałam tak agresywnie na widok śliniącej się Andrei? Przecież nie mogłam się zakochać w przyjacielu.
O matko.
Zakochałam się w Andreasie Wellingerze, w moim przyjacielu.
Czemu tak późno się zorientowałam?
Pomimo, że darzę go takim, a nie innym uczuciem, pozostaje jeszcze Erik. Ten blondyn, o hipnotyzujących tęczówkach, który mnie okłamał w szpitalu. Natomiast jego usta, gdy mnie całowały, nie oszukiwały. Nadal coś do mnie czuł, nawet jeśli mnie nie odwiedzał. Ciągle pamiętałam jego usta, pomimo że nie czułam ich od tamtego razu.
I choć wiem, że coś przede mną ukrywa, to jestem również w nim zakochana. Mogłam to poznać od razu, kiedy po raz pierwszy go zobaczyłam. To, w jaki sposób na mnie patrzył, mówił, zachowywał się zapadło mi głęboko w pamięć. Wiem, że go kochałam, ale pamiętam również, że mnie zranił.
Jestem gotowa znowu zaryzykować?
Siadam na łożku, zastanawiając się nad wyborem. Czuję się, jak w jakiejś telenoweli, gdzie miliony widzów śledzi losy rozkapryszonej bohaterki, która musi wybrać pomiędzy jednym a drugim mężczyzną, a na koniec wybiera tego bogatszego i cały wątek miłosny zostaje zrujnowany. Zwykle się śmiałam z Wellim z tych seriali, ale teraz, gdy jestem w podobnej sytuacji, to już nie jest śmieszne.
Nie mogę dłużej siedzieć w miejscu, więc schodzę na dół i upewniając się, że nie ma żadnego z blondynów w pobliżu, wychodzę na zewnątrz. Kieruję się do garażu, szukając jakiegoś zajęcia i napotykam piłkę do ręcznej. Przypominam sobie, jak trenowałam na sali gimnastycznej i postanawiam to powtórzyć.
Tak zaczynają się moje treningi, aby wrócić do formy i ponownie zagrać. Uświadamiam to sobie, gdy kozłuję i rzucam piłką. Ponownie zakochuję się w tym sporcie, pomimo że jeszcze nie zagrałam meczu. Wyobrażam siebie, stojącą na parkiecie wraz z resztą drużyny, która otacza trenera, udzielającego ostatnich rad.
Po godzinie intensywnych ćwiczeń, czuję jak moje mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa. Jednak mnie to cieszy, niż smuci. Nawet jeśli będę obolała, to będę bliżej swojego celu. A dopóki go nie osiągne, będę trenować do upadłego.
Jakimś sposobem docieram do garażu, w którym odkładam piłkę. Cofam się do wyjścia, przy okazji obijając się o auto. Gdy w końcu udaje mi się wydostać, padam zmęczona na trawę i zamykam oczy.
Wsłuchuję się w śpiew ptaków, odgłosy świerszczy, hałas kosiarek i samochodów, dźwięki muzyki z radia, dobiegające z kuchni mamy oraz rozmowy ludzi. Trawa łaskocze mnie w twarz, ale daje mi ochłodzenie. Czuję się przyjemnie i nic nie mogłoby mi przeszkodzić. A jednak tak się dzieje.
Słyszę dźwięk dzwonka do drzwi, co mnie wyrywa z zamyślenia. Powoli się podnoszę i skradam się do drzwi. Przyciskam ciało do ściany, nasłuchując. Kusi mnie, aby wyjrzeć i zobaczyć czy to Andreas, czy Erik, ale postrzymuję się od tego. Zamiast tego stoję nieruchomo oparta o ściana.
Okres, w którym jest cisza, wydaje się trwać wieki. W myślach poganiam rodziców, aby szybciej otworzyli drzwi. Co mogą robić takiego ważnego, aby nie zobaczyć się z gościem?
W końcu drzwi się otwierają, a ja słyszę głos mamy:
- A co cię tu sprowadza? - czuję, że się uśmiecha, ale nie wiem do kogo!
- To samo, co wcześniej. - odpowiada gość, a ja czuję motylki w brzuchu. To on!
- Niestety, tą samą odpowiedzią muszę cię uraczyć.
- Przyjdę potem, ale... - urywa blondyn, jakby czegoś szukał. - Czy mogłaby pani to przekazać Caroline?
- Oczywiście. Do zobaczenia. - żegna się z nim moja mama i zamyka drzwi.
Natomiast ja czekam, aż chłopak pójdzie. Widzę jak przechodzi przez ulicę i znika mi z pola widzenia.
Odsuwam się od ściany i wchodzę do domu. Zdejmuję buty, a następnie kieruję się do kuchni. Mama miesza coś w misce, a w tle leci muzyka. Gdyby nie podsłuchanie rozmowy, nie domyśliłabym się, że ktoś tu był. I nic nie zapowiada się na to, aby mama miała mi powiedzieć o liście.
Zamiast tego rzuca, skupiona na mieszaniu:
- Widziałam jak ćwiczysz. Nie uważasz, że powinnaś to robić pod okiem jakiegoś specjalisty? Jeszcze możesz coś nadwyrężyć.
- Możliwe. - odpowiadam wymijająco, nalewając sobie picie do szklanki i upijając łyk. Ciągle czekam na temat o blondynie.
- Jesteś głodna?
A ona nadal swoje.
- Nie za bardzo.
Milczymy oboje, nie mając tematu do rozmowy. Znaczy mamy, ale moja mama nie chce go zacząć.
I mijają wieki zanim go zaczyna, podczas gdy ja siedzę i przypatruję się jej pracy. Jak coś nalewa, ugniata, myje, smaży i milion innych rzeczy.
- Masz list od...
- Wiem od kogo. Wszystko słyszałam. - przerywam jej niegrzecznie, ale moje zniecierpliwienie bierze górę.
- Leży na komodzie w przed pokoju. - kończy moja rodzicielka, czując że nic już nie wskóra więcej na temat mojego zachowania.
Ja natomiast wstaję i szybkim krokiem udaję się do pokoju, biorąc po drodze kartkę. Szybko pokonuję schody i drzwi pomieszczenia, gdzie siada pośpiesznie na łożku i z drżącymi rękoma otwieram list.

Kochana Caroline!

Pomimo że, twoi rodzice mówią, że się źle czujesz, wiemy jaki jest prawdziwy powód. Wcale się jednak nie gniewamy, a przynajmniej ja.
Wybory, których dokonujemy, mają czasami wpływ na całe nasze życie. Decyzje, które już podejmiemy są często nieodwołalne. Bywa tak, że ich żałujemy. I choć żałujemy, to nie możemy już nic zrobić, nawet niewiadomo jak bardzo tego chcemy.
Jednak nie piszę tego wszystkiego, aby cię przestraszyć. Piszę to, aby ci przekazać, dlaczego szanujemy twoją decyzję. Nie zmienia to faktu, że powyższe słowa są prawdą. A ja nie chcę, żebyś żałowała swojego wyboru. Wiążąc się z osobą, która cię oszukiwała, możesz nie mieć do niej zaufania, a to jest podstawa związku.
Nie mogę ci pomóc, bo w końcu jestem jedną z opcji, ale mogę ci doradzić jako przyjaciel. Słuchaj swojego serca, nie rozumu. Ono nigdu nie kłamie, wierz mi. Przekonałem się o tym nieraz.
Teraz, gdy to ty podejmujesz decyzje odnośnie swojej (jakby nie patrząc) przyszłości, pozostaje mi tylko czekać na twoją odpowiedź i mam nadzieję, że nie każesz nam długo czekać. Wierzę, że cokolwiek podejmiesz, będzie dobrą decyzją.


Twój

Wpatruję się tępo w słowa, które nie zdają się do mnie docierać. Śledzę wzrokiem każdą literkę, ale wydaje mi się, jakby tekst był po chińsku.
Gdy w końcu rozumiem sens listu, jest mi jeszcze gorzej, bo to wszystko prawda. A najgorsza ta rada "słuchaj swojego serca" jakby to było takie proste.
Zamyślona nad treścią przypominam sobie kolejny szczegół naszej znajomości.

Tej nocy przez chmury przebija się najjaśniejszy punkt programu - księżyc. Zawsze się zachwycam księżycem w pełni. Jest miliony kilometrów od nas, a tak dobrze go widać. Oświetla drogę każdemu błądzącemu w tą jedyną noc w miesiącu.
Jeszcze lepiej go widać z dachu wieżowca, trzymając w ręku swój ulubiony drink. Jest to idealna okazja, aby zamyślić się i zapomnieć o całym świecie.
I właśnie tak robię. Odpływam wpatrzona w pełnię.
Nie na długo.
- Jak tam? - słyszę głos z nad ramienia. Odwracam się gwałtownie, ale widząc znajomą twarz, uspokajam się.
Wzruszam ramionami.
- Ładny księżyc. - zwracam jego uwagę.
- Mhm. - przytakuje głową, nie odrywając ode mnie wzroku.
- Coś mam na twarzy? - pytam żartobliwie.
Kręci przecząco głową.
- Nie, ale muszę ci coś wyznać. - zainteresowana czekam na ciąg dalszy. - Mam na ciebie straszną ochotę.
Nie wiem, jak zareagować.
- Jesteś wilkołakiem? Dzisiaj pełnia, więc się nie dziwię, ale oszczędź mnie. - żartuję, dając mu kuksańca w bok.
- Nie, nie jestem. - szczerzy się. - Ale gdybym był, to bym cię porwał do swojej i posmakował...
- Co?
- Twoich ust. - uśmiecha się i odchodzi, zanim zdążę odpowiedzieć.
Zostawia mnie osłupiałą.

I wszystko układa się w całość. Czuję, że znam odpowiedź już na moje pytanie.
Zostawiam kartkę na stoliku i biegnę na dół. Nie czuję już bólu w mięśniach, a zamiast tego radość. Otwieram drzwi w tym samym momencie, gdy on furtkę. Zbliżam się do niego, tak jak on do mnie. Widzi to. Widzi moją miłość do niego i wybór, jakiego dokonałam.
Obejmuje mnie w talii i podnosi, obracając wokoło. Gdy mnie całuje, nie potrzebuję niczego innego do szczęścia.
Bo mam moją miłość u boku.

No to krótka piłka: Andi czy Erik? I od kogo był list? Czekam na Wasze propozycje!

Dlaczego nie było rozdziału? Opcje są dwie, do wyboru:
a) nie miałam weny
b) byłam leniem
Osobiście się skłaniam do opcji b), przez co jestem zła na siebie, bo nie tylko siebie zawiodłam, ale też Was. Mogę tylko to naprawić spóznionym rozdziałem. Więc jest, ale nie podoba mi się. Wyszło za słodko, ale może niektórym przypadnie do gustu.
I krótko o LGP: za rok wrócę! A jak Wasze wrażenia?
I jeszcze krótkie info. Gdybyście miały do mnie jakiekolwiek pytania lub po prostu chciały pogadać to znajdziecie mnie na twitterze @mrswellinger (f4f i te sprawy) ;**

16 komentarzy:

  1. Witam.
    Chyba pierwszy raz się tu udzielam, a jestem tu od początku, więc z całego serduszka Cię przepraszam.
    Rozdział genialny! Czytając ten rozdział, czułam się jak główna bohaterka tego opowiadania. Nigdy nie chce podejmować takich decyzji jak Caroline.
    Ucieszylabym się gdyby wybrała Andiego , bo od początku byłam za nim. Ale coś jednak czuję że to nie będzie on.
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością i dużo weny życzę ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Kochana.
    Rozdział genialny.
    Szczerze mam nadzieję,że To będzie Andreas.
    Nie wiem czemu ale jakoś bardziej jestem przekonana do Niego.
    Przepraszam za krótki komentarz ale mam wiele do nadrobienia.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejooo. ;*
    Kochana! Tego typu rozdziały to świetna odskocznia! ♥
    Wcale nie jest za słodko. W żadnym wypadku!
    Przynajmniej dla mnie, ponieważ ja kocham tego typu sceny. ♥
    Przed Caro trudna decyzja, niestety... Nie chciałabym być w jej skórze, a zresztą- kto by chciał? Sama nie wiem w kogo stronę bardziej się skłaniam. Wszystko pzoostawiam w Twoich znakomitych rękach. ;)) (a może lepiej palcach? :D)
    Czekam niecierpliwie na następny!
    Buźka. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana warto było czekać na ten rozdział! <3
    Idealny w każdym calu! Tylko chyba Cię zabiję za to, że nadal nie wiem kogo wybrała!
    Cieszę się, że Caroline zrozumiała na kim bardziej jej zależy, kogo kocha :) I błagam, żeby to był Andreas! :D Od początku bardziej zdobył moją sympatię i to jemu kibicuję w tej historii <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Mam nadzieję, że nie będziesz kazała nam tak długo czekać ;*
    Życzę weny! Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam
    Rozdział świetny. Od nie dawna czytam twoje opowiadanie, które jest cudowne *-* Cieszę się że Caroline zrozumiała kogo tak naprawdę kocha :3 Mam nadzieję że to będzie Erik :3 Ale to już będzie twoja decyzja.
    Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest super. Bardzo się cieszę, że go dodałaś. Warto było poczekać, a teraz będę czekać na następny. Mam tylko cichą nadzieję, że to chodzi o Erika. ;)
    Powodzenia w pisaniu następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć mEwko, obiecałam i jestem, mam nadzieję,że list jest od Andiego *-* Nareszcie zrozumiała, co do niego czuję....I MUSIAŁAM TYLE NA TO TYLE ROZDZIAŁÓW xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CZEKAĆ * KURDE ZJADŁAM GDZIEŚ SENS CAŁEGO ZDANIA EH

      Usuń
  8. Już jestem :)
    Trochę kazałaś nam czekać na nowość, ale opłacało się, bo rozdział jest po prostu genialny!
    O jejku, szczerze mówiąc to nie zazdroszczę Caroline, bo nie ma teraz łatwego wyboru. Ale wybierze jednak Andiego, prawda? :) Jakoś bardziej go lubię i to od samego początku. Ale ostateczna decyzja w twoich rękach :D
    Co do LGP, ja jestem niesamowicie zadowolona ^^
    Weny i buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Warto było czekać :)) Rozdział bardzo tajemniczy..Ten list,wybór Caroline..Jestem bardzo ciekawa tych rzeczy ! Mam nadzieję,że to Andi,ale znając życie jeszcze wiele razy się zmieni :)
    Czekam na następny !
    Ps.Dziękuje za miły komentarz na moim blogu @ Cieszę się,że ci się spodobał :))
    Pozdrawiam z Zębu :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj, nie jestem tu pierwszy raz, ale pierwszy raz komentuję rozdział. Kocham to jak piszesz. Od samego początku byłam za Erikiem i za nim będę stać murem. Bardzo lubię tego chłopaka i nawet pomimo tego, że okłamał Caroline, myślę, że to jednak jego powinna wybrać. Byli razem szczęśliwi prawda? Dlaczego to szczęście ma się zepsuć. Jeżeli coś złego dzieje się w związku, to jeśli się kogoś kocha, naprawia się wszystko, co się rozlatuje. Obstawiam, że list był od Wellingera, który szczerze działa mi na nerwy i w realu i w tym opowiadaniu, dlatego mam ogromną nadzieję, że Caroline wybierze Erika. Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  11. W końcu udało mi się tutaj dotrzeć. :) Mam nadziekę, że wybaczysz. :*
    Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że w końcu mogłam przeczytać kolejny rozdział tej historii. :) Musiałyśmy czekać bardzo długo, ale się opłacało. Powyższa trzynastka? Majstersztyk! ❤
    Nasza Caroline jest nad ogromną przepaścią. Wydawać się może, że z tej sytuacji nie ma wyjścia, jednakże serce naszej bohaterki wie najlepiej, co czuje. :)
    Fajnie, że ma takich wspierających rodziców. ❤
    Od kogo list?
    Od Andiego.
    Kogo dotyczyło wspomnienie?
    Andiego.
    Kogo wybierze?
    Andiego. :)
    Wiesz już co myślę. ;)
    Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na kolejne wspomnienie. ❤
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej :))) Nominowałam Cię do Liebster Awards:
    http://nazawszerazemskijumping.blogspot.com
    Powodzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak mogłaś tu skończyć? No jak?
    Ach ten list z podpisem twoj. Czemu nie twójAndi lub Erik. Wydaje mi się, że to napisał Andreas i ona go też wybrała.Jestem prawie pewna.
    Rozdział jest świetny, genialny, wspaniały
    Często nie komentuję, ale uwierz kocham twoje opowiadanie i to jak piszesz. Jesteś świetna
    Czekam na kolejny rozdział.Masz go szybko dodać.

    Pozdrawiam
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
  14. Już jestem i uważam, że rozdział jest po prostu wspaniały! ❤
    Nie chciałabym być na miejscu Caroline. Dokonanie jakiegokolwiek wyboru skrzywdzi tego drugiego, odtrąconego.
    A jeśli chodzi o ten list,to wydaje mi się że napisał go Andreas. Nie wiem czemu ale uważam, że Erik nie wpadł by na taki pomysł. Od samego początku tego opowiadania Andreas jest taki romantyczny i wgl.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny i weny życzę.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  15. Myślę, że list był od Andiego, i że to jego wybrała Caroline :) (Przynajmniej mam taką nadzieję :D) Co do rozdziału to był wspaniały <3
    Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na następny rozdział *-* Mam nadzieję, że nie będziemy musiały długo na niego czekać ;* Ahh ta niepewność :D
    Czekam na następny i życzę weny ;**

    OdpowiedzUsuń